Zacząłem wietrzeć
pewnie niedługo zdechnę
już przepływa przez mnie
nawet banalne powietrze
W melodii codziennej rutyny
byłem tragarzem szyby
Prawdziwa była ona
Życie przez nią, jak gdyby
Jak w telewizji lub w necie
ani opuszkiem, duszą i ciałem
ani go dosiąść, z nim usiąść
W ogóle go nie widziałem
I podpowiedzi w ciszy…
brajlem
Należy się obudzić
Zwyczajnie… zobaczyć ludzi
W nocy nie, raczej ranem
Na uroczystość otwarcia oczu
zaprosić szarość gównianą
i kopnąć ją w dupę aż stęknie
I zepsuć nastrój liryczny
Przecież tak w głębi duszy
tęsknię do chwil dramatycznych
Taka kawa na ławę
Na takie przyziemne sprawy
żal przecież słonecznych dni
(Tak Sting mnie zainspirował piosenką)
© Copyright by Andrzej Popielski