Andrzej Popielski

W czasach przedkomputerowych,  jako uczeń artysty fotografika – robiłem zdjęcia i pisywałem wiersze. Pomyślałem: Co np. by wyszło ze „sklejenia” treści fotografii z tekstem poetyckim? Forma wizualno – literacka, którą na własny użytek nazwałem wtedy Fotowierszem – krótka nazwa trafia w sedno. Nie wzorowałem się na nikim. Widzę, że bez mojego udziału, ta forma twórczości (a także inne próby łączące literaturę z obrazem)  pojawia się w świadomości artystycznej, choć raczej nieczęsto.

Co to jest Fotowiersz? Najprościej wyjaśnić, że treść wiersza umieszczona na fotografii lub obok jest dalszym ciągiem opowiadania z obrazu lub powoduje inny jego odbiór. Jest więc to coś innego niż podpis pod ilustracją, który tylko ją opisuje i nie jest częścią dzieła. Chodzi zresztą o wzajemne oddziaływanie na siebie słów i obrazu. Dopiero ich synteza tworzy utwór.  Dobrym przykładem jest zamieszczony fotowiersz „Koniec historii”. Fotografia wzbogaca  wiersz w nową warstwę treści. Do śmierci w skalach wielkiej i prywatnej dochodzi śmierć ostateczna, zadana przez urzędnika niskiego szczebla. Wystarczy nie zapłacić opłaty za „nieruchomość”, aby zniknął  ostatni fizyczny ślad po człowieku. Jakby nigdy nie istniał. Wygumkowany.

Fotowiersz po wydrukowaniu można powiesić na ścianie, czytać i oglądać w książce lub na monitorze komputera. Jego warunkiem jest także spójność autorska – fotografia i wiersz muszą być dziełem tego samego autora.